Czasami bywa tak, kiedy wszystkie okoliczności wokół mnie są zharmonizowane – moje fotografowanie właściwie dzieje się samoczynnie. Niby tam jestem, ale wszystko idzie „jak po maśle”, odpowiednie kadry „łapią się” swobodnie, emocje
z łatwością wskakują przez moje obiektywy, a moje ukochane światło po prostu Jest. Tak było w poniższej opowieści. Kiedy Ola i Michał, szukając dla swojego Synka fotografa na Chrzest Święty w Krakowie odezwali się do mnie, miałem przeczucie, że nasze spotkanie będzie owocne. I nie zawiodłem się…